Obudziłam się w obskurnej budowli, która wyglądała jakby miała się za chwilę zawalić. Byłam zawiązana w ostry sznurek, który uwierał mnie w nadgarstku. Usta miałam zaklejone, a buty ściągnięte. Nie wiedziałam, co ma oznaczać zdjęcie butów. Byłam strasznie wystraszona ale dałam radę. Po trzech najgorszych kwadransów mojego życia, usłyszałam ciche kroki w moją stronę. Zza dziurawej ściany ujrzałam moją "przyjaciółkę" która przyszła na pomoc. Na początku nie odzywałam się do niej, ale wzięła scyzoryk z parapetu i rozwiązała mnie. Uciekałyśmy niczym błyskawica, która miała za chwilę trzasnąć. W drodze do domu miałyśmy cykora, że ktoś wyskoczy z krzaków. Ale to były nasze chore zmysły. Zaprosiłam Amelie do pobliskiej kawiarni i wypiłyśmy mus truskawkowy. Zadzwoniła do mnie mama i poprosiła abym pilnie zjawiła się w domu. Nie ukrywałam tego, że moja mama bywa strasznie nerwowa. Przekroczyłam próg domu i usłyszałam pikanie mikrofalówki. Ściągnęłam trampki i po cichu wkradłam się do salonu. Usiadłam obok mamy.
- Coś ode mnie chciałaś? - powiedziałam
- Tak - oznajmiła
- Emm? Może powiesz? - nerwowo powiedziałam
- A przepraszam, chodzi o to że załatwiłam Ci pracę - powiedziała
- Aha - wkurzona poszłam do pokoju
Od razu zadzwoniłam do Amelie i opowiedziałam jej wszystko. Ona oczywiście, nie miała czasu bo sms-owała z chłopakiem z parku. Wyśmiała mnie tylko. Pomyślałam, że gorsza nie będę i napisałam do Andrew'a. Długo nie czekałam, tzn. dostałam odpowiedź już po 2 minutach:
"Julia, przepraszam Cię za dzisiaj, nie chciałem
żeby to wszystko tak wyszło. Ja po prostu
bardzo Cię lubię i chcę się z tobą umówić.
Zrobisz mi taką przyjemność i dasz się
zaprosić na randkę?"
żeby to wszystko tak wyszło. Ja po prostu
bardzo Cię lubię i chcę się z tobą umówić.
Zrobisz mi taką przyjemność i dasz się
zaprosić na randkę?"
Byłam w niebie, moje Chicagowskie marzenia powoli się spełniają, już zapomniałam o tej pracy, którą zaproponowała mi mama. Drugiego dnia, w sobotę uszykowałam najlepsze ciuchy, które doradziła mi Amelie i poszłam na randkę. W restauracji, której miałam spędzić popołudnie było cudnie, piękne dekoracje, fantastyczna atmosfera. Andrew przyszedł, zamówiliśmy pizzę i czekaliśmy. Przez ten cały czas rozmawialiśmy. Ma takie niebieskie oczy, zatonęłam w nich niczym Titanic na Oceanie. Nagle do restauracji wchodzą dwie najgorsze dziewczyny w Chicago tzn. Debby i Polly. Dosiadły się do stolika i przywitały się z Andrew'em. Byłam wkurzona, chciałam wyjść ale powstrzymałam emocje i pod wymówką wyszłam do toalety. Zadzwoniłam do Amelie i poprosiłam o pomoc.